Fani legendarnego Elvisa wreszcie doczekali się dobrej biografii nieśmiertelnego gwiazdora. Baz Luhrmann zaserwował w 2022 niezły kąsek dla miłośników zadziornego muzyka, ale także koneserów filmowych życiorysów.
Produkcja przyciąga uwagę wpadającymi w ucho hitami i razi w oczy pełnymi przepychu i cekinów kostiumami. A co najważniejsze – trzyma widza w napięciu i zaciekawieniu do samego końca.
Elvis – kolejna biografia czy wyjątkowe dzieło filmowe?
Twórca obrazu robi, co w jego mocy, aby „Elvis” nie był kolejną w ciągu ostatnich lat biografią wielkiej sławy muzycznej. Nie chodzi tu tylko o odśpiewanie największych przebojów protagonisty filmu.
Wydaje się, że celem Luhrmanna było pozwolenie widzowi niejako wcielić się w Toma Parkera, który odkrył talent Elvisa Presleya. Z pozoru dobroduszny menedżer okazał się chytrym i zawistnym człowiekiem, który widział w piosenkarzu jedynie pieniądze i nic więcej. Córka gwiazdora, Lisa Marie Presley, z pewnością powinna być wdzięczna, jak przedstawiony został widzom jej ojciec oraz jego droga do sławy, a także dobre serce Elvisa.
Więcej recenzji interesujących filmów znajdziesz w portalu https://www.kinowo.pl/.
Pomnik gwiazdora dla przyszłych pokoleń
Ma się wrażenie, że gwiazda Elvisa Presleya powoli zaczyna gasnąć i blednąć. Wieloletni fani próbują kultywować pamięć o muzyku, ale dzisiejsi nastolatkowie coraz częściej wzruszają ramionami, słysząc nazwisko artysty, o którego istnieniu nie mają nawet pojęcia. Powszechna emisja filmu i premiera kinowa pozwoli najmłodszym pokoleniom dowiedzieć się, kim był legendarny Presley.
Zachęceni wyjściem do kina z babcią, tatą czy starszym bratem, mają szansę poznać rozśpiewanego marzyciela, a także jego drogę do kariery. Piosenkarz należy bowiem do nieśmiertelnych muzyków, których nie powinno się zapomnieć.